— Od jednego z kibiców dostałem nawet po meczu szalik, więc mam piękną pamiątkę z debiutu — mówi Mateusz Górka z Olimpii Elbląg. 18-letni napastnik w sobotę zaliczył I-ligowy debiut i był jednym z bohaterów spotkania z Pogonią Szczecin, wygranego przez Olimpię 2:1.
— W meczu z Pogonią wyszedł Ci debiut-marzenie!
— Zwycięstwo na pewno cieszy. Nie tylko mnie, ale chyba wszystkich kolegów z drużyny i kibiców. I to bardzo cieszy!
— A jak ocenisz swój debiut? Do pełni szczęścia zabrakło Ci chyba tylko bramki.
— Miałem okazję do strzelenia bramki, ale nie się nie udało. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak zwycięstwo drużyny.
— Zapisać sobie możesz za to asystę. Nie da się ukryć, że gdybyś nie zawalczył o piłkę do końca, gola na 1:0 by nie było.
— Już nawet nie wiem, jak to się stało. Jakoś tam wpadłem w to pole karne, zaraz potem coś mnie zabolało, nie ogarniam tego, co tam się działo (śmiech).
— To Ci przypomnę. Mimo drobnej i niepozornej postury poszedłeś za piłką do końca i powalczyłeś z Błażejem Radlerem tak, że futbolówka trafiła wprost pod nogi Tomasza Chałasa, a ten trafił do siatki.
— Naprawdę już nie pamiętam, kto to był, bo byłem w takim ferworze walki, że nie zwracałem na to uwagi. Ważne, że się udało. Staram się, choć rzeczywiście jestem drobny. Pracuję jednak trochę na siłowni, więc, zobaczymy, niedługo powinno być z tą posturą lepiej.
— Na debiut w Olimpii czekałeś od początku rundy. Cieszysz się, że I-ligowy debiut przypadł właśnie na mecz z Pogonią?
— W ogóle o tym nie myślałem i kompletnie się tego nie spodziewałem. Do ostatniej chwili nie wiedziałem, że będę grać i nie ukrywam, że było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Wyszedłem jednak na boisko i dałem z siebie wszystko. Myślę, że nie było tak źle.
— Presja nie spętał więc nóg?
— Trochę nerwów było, ale raczej przed meczem. Jak wyszedłem na boisko, wszystko odpuściło.
— Starsi koledzy dodawali Ci przed meczem otuchy?
— Oczywiście, że pomagają. Gdyby nie pomagali, nie tworzylibyśmy drużyny i nie byłoby szans na zwycięstwo.
— Do Olimpii udało Ci się dostać w przerwie między rundami, w czasie zimowych castingów. Czym przekonałeś do siebie sztab szkoleniowy Olimpii?
— Przede wszystkim jestem młody i, mam nadzieję, perspektywiczny. Poza tym w tamtych meczach testowych strzelałem bramki, więc na pewno to miało decydujące znaczenie.
— Jak z Twojej perspektywy wyglądało ostatnie kadrowe trzęsienie ziemi w Olimpii?
— Trudno powiedzieć... Jestem najmłodszy, więc nie wiem o wielu rzeczach, które dzieją się klubie. Gdy dowiedziałem się o decyzjach, jakie zapadły, nie ukrywam jednak, że byłem zaskoczony. Nie spodziewałem się takich ruchów i nie do końca wiem, jakie były tego powody.
— Jesteś na początku piłkarskiej drogi, a już zdążyłeś zadebiutować w I lidze. Gdzie sięgają Twoje piłkarskie marzenia?
— Moim marzeniem jest granie w Ekstraklasie, ale na razie chciałbym się utrzymać z Olimpią w I lidze. Jeszcze w to wierzymy.
— Komu kibicuje się w Kwidzynie, skąd trafiłeś do Elbląga?
— Olimpii Elbląg i Legii Warszawa, a więc podobnie, jak w Elblągu. Sympatycznie się więc złożyło. Kilku kibiców z Kwidzyna było nawet na sobotnim meczu z Pogonią.
— Wiesz, że Twoja gra w meczu z Pogonią bardzo przypadła kibicom do gustu?
— Cieszę się. Od jednego z kibiców dostałem nawet po meczu szalik, więc mam piękną pamiątkę z debiutu.
Rozmawiał Piotr Gajewski